niedziela, 19 czerwca 2016

Słonecznik i potwory

Znowu wykopał roślinę z grządki kwiatowej założonej i pielęgnowanej przez babcię.
Urwał kilka liści z krzaka malin do tajemnej mikstury. Zrobił kompozycję z płatków piwonii.
Znowu zerwał niedojrzałego pomidora ze szklarni dziadka. Też do mikstury.
Wykopał dziurę w trawniku. Zrobił jezioro przed domem.

* * *

Dziewczynka patrzy na słonecznik. Jest ogromny, największy w ogrodzie. Złote płatki uschły, część z nich opadła, część wisi jeszcze wokół wielkiej, pstrokatej tarczy. Słonecznik kołysze się na włóknistej łodydze. Dziewczynka stoi na palcach i widzi dwukolorowe, pełne ziarna. Sięga, wyciąga się wyżej i wyżej, aż dosięga brzegu tarczy, drugą ręką próbuje wyłuskać ziarenko, ale właśnie wtedy słonecznik zaczyna wyginać się w dół, dziewczynka traci równowagę i leci na ziemię. Wstaje i widzi złamany słonecznik. I czuje w brzuchu mdlący, ciepły strach. 

Dziewczynka stoi w kącie między drzwiami a piecem kaflowym, patrzy na świat przez wąską szczelinę drzwi. Stoi tam za karę. Teraz już nie ma tego pieca.

* * *

Chcę mu wytłumaczyć, pokazać, nauczyć. Bo to jest tak, że kiedy ktoś włoży w coś - na przykład w ogród czy trawnik, uporządkowanie czegoś, posadzenie, dbanie o coś - dużo pracy, to zwykle mu zależy, żeby to coś nie zostało zniszczone, zmarnowane, zużytkowane inaczej, niż twórca-założyciel sobie wymyślił. I dlatego może być smutny, rozżalony, wściekły, kiedy tak się stanie. Bo wkładając w coś pracę, wkładamy w to część siebie. Nikt nie chce, żeby jego części działa się krzywda.

Poza tym lubimy, kiedy coś idzie zgodnie z naszym planem. Kiedy ktoś planuje, że tu będą irysy, realizuje swój plan, wkładając w to część siebie, to może być smutny, rozżalony, wściekły, kiedy w tym miejscu ktoś inny planuje i realizuje dół z błotem.

* * *

- Ale te pomidory były mi potrzebne do mikstury odstraszającej potwory!
- Bo ja tu zakładam hodowlę potworów. One żywią się tylko płatkami kwiatów! I tylko kwiatów uprawnych, nie mogą jeść dzikich. Wtedy robią się niebezpieczne. Te potwory zimą żywią się mięsem, ale latem mogą jeść tylko płatki kwiatów.
- Ale to potwory wykopały! Widziałem. Takie nieduże, w tym roku się wykluły. Narysuję ci, jak wyglądały.



Chcę mu wytłumaczyć, pokazać, nauczyć. Ale chcę reagować jak dojrzały dorosły. Chcę opowiedzieć o uczuciach, o potrzebach, o tym, co osobiste, moje. O tym, co widzę, co czuję, czego potrzebuję, co ktoś widzi i czuje. Czego chcę. Niekoniecznie reagować natychmiast. Działać planowo i z sensem. Tymczasem mieszka we mnie dziewczynka, która patrzy na złamany słonecznik. Potwory istnieją. Są nimi przekonania, które wędrują z pokolenia na pokolenie, strasząc kolejne dzieci, blokując sposób myślenia kolejnych dorosłych, którzy najpierw stoją w kącie, a potem w imię tych samych potworów stawiają dzieci do kąta. I tak w kółko i w kółko.

Praca dorosłych jest święta. Ogród to świętość, nie wolno dotykać tego, co w nim rośnie. Dorośli mają swoje miejsce, a dzieci swoje. Miejsce dorosłych jest ważne i święte, miejsce dzieci jest nieważne. Dzieci w ogóle są nieważne, złe i głupie. Trzeba je dopiero wychować, pokazać, co dobre, a co złe.
To dorośli decydują. Słowo dorosłych jest święte. Dzieci muszą być posłuszne.
Nieposłuszeństwo to zło i zasługuje na karę. 

A gówno, mówi dziewczynka, podnosi słonecznik, otrzepuje go z piachu, wyłuskuje ziarenka, gryzie i pluje potworom w pysk łupinkami, aż uciekają przerażone. Tak, kiedy dorośnie, powie dzieciom, wytłumaczy, pokaże, nauczy. Ale nie będzie wtedy przerażoną dziewczynką, osaczoną przez potwory przekonań. Będzie dorosłą kobietą, świadomą swoich potrzeb, pragnień, uczuć. I tego, co się w niej czai w ciemności.

I posadzimy razem słoneczniki. I pomidory też.


wtorek, 7 czerwca 2016

Placki zielarki

Ostatni tydzień upłynął nam na festiwalu "Ginące Zawody" w Muzeum Etnograficznym w Ochli. Andrzej pracował jako zdun, remontując piec chlebowy, ja pokazywałam dzieciom pracę zielarki, a na koniec dnia smażyłam z dzikiego zielska placki, które robiły furorę wśród części uczestników. Poniżej kilka zdjęć z imprezy i przepis na placki - smacznego i zapraszamy za rok! :-)









PLACKI ZIELARKI

kilka garści różnorodnego posiekanego zielska (podagrycznik, krwawnik, pokrzywa, bluszczyk kurdybanek, liście lipy, kwiaty robinii czyli akacji, jasnota i co tam jeszcze pod płotem rośnie)
6-8 jajek (można zrobić w wersji wegańskiej, ale wtedy wychodzą całkiem inne)
łyżeczka soli
mąka i woda - dodawać po trochu do konsystencji ciasta na racuchy

Składniki wymieszać. Placki wychodzą lepsze, jeśli ciasto postoi kilkanaście minut (zielsko trochę przywiędnie). Smażyć w dość dużej ilości dobrze rozgrzanego oleju.



Smacznego :-)

I zapraszam na warsztaty z dzikiej kuchni 12 czerwca w Zielonej Górze!